Świat mody jest przyzwyczajony do wielu wyzwań. Dotyczą one zmian w produkcji tekstyliów, jak również ewolucji gustów klientów. Marketing modowy stosunkowo dobrze radzi sobie z promowaniem kolejnych kolekcji i komunikacją z klientami. Obecnie staje jednak przed największym wyzwaniem od lat, czyli rzeczywistością po pandemii koronawirusa. W jakim kierunku pójdą ewentualne zmiany?

Globalne spowolnienie gospodarki

Jeszcze nigdy świat nie zastygł niemal w bezruchu na kilka tygodni. Wiosenny lockdown objął wszystkie szerokości geograficzne. Zdjęcia z każdego kontynentu pokazywały podobne kadry pustych ulic. Odwołano wszystkie wydarzenia masowe, marketing modowy skupiał się więc na informowaniu na bieżąco, jakie eventy nie będą mieć miejsca. W czasie największych obostrzeń zamknięto sklepy odzieżowe, spadła także sprzedaż ubrań online. Niektóre luksusowe marki notowały spadki nawet o 80 proc. Zamrożono budżety reklamowe także te, przeznaczone na współpracę z influencerami. Anulowano nowe zamówienia, skoro bieżące kolekcje nie znajdowały nabywców. Pracowników wysyłano na bezpłatne urlopy.

Różne scenariusze kryzysowe

Wiele marek postanowiło jakoś odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Tygodnie pracy w trybie home office oznaczały burzę mózgów, jakiej marketing mody nie znał od lat. Światowe firmy spodziewają się, że branża modowa będzie teraz przechodzić kryzys. W podobnym tonie wypowiadają się także media i agencje PR. Dla wielu podmiotów zaczyna się walka o przetrwanie. Modowi giganci z pewnością pozostaną na rynku, jednak zmienią strategię na najbliższe kolekcje. Włoscy projektanci już zapowiadają, że pracują nad nowymi projektami, które będą skromniejsze od dotychczasowych. Ich propozycje mają też mieć przesłanie na nowe, trudniejsze czasy. Kreatorzy mówią o powrocie do korzeni i rezygnacji z agresywnego marketingu.

Rozsądniejsza produkcja dóbr konsumpcyjnych

Pandemia spowolniła dotychczasowe działania modowe. Obserwatorzy branży starają się jednak w tej sytuacji doszukiwać także pozytywów. Produkcja tekstyliów osiągała szalone tempo, którego nie da się już utrzymać. Być może czeka nas teraz odrodzenie i zdefiniowanie na nowo świata mody. Kultura nadmiaru i nadmierna konsumpcja zdaje się mieć już mniej zwolenników. Częste i masowe produkcje kolejnych kolekcji lądowały na śmietniku lub w recyklingu tylko po to, aby zrobić miejsce dla kolejnych. Kompulsywne kupowanie nie jest obecnie możliwe, o czym wiedzą nawet najbardziej zagorzali miłośnicy zakupów tekstylnych.

Wsparcie lokalnych marek

W wyjątkowo trudnej sytuacji są małe firmy. To podwykonawcy lub podmioty, które w branży modowej działają na niewielkim obszarze. Wiele z nich ma wieloletnie kredyty, które należy spłacać mimo mniejszych lub prawie żadnych zysków. Marketing modowy takich marek to głównie działania w social media. Jeśli firma ma już grono swoich zwolenników, powinna przetrwać kryzys. Zwłaszcza że w dobie pandemii wielu klientów chętnie wspiera lokalne biznesy. Konsumenci mają świadomość, że duża sieć odzieżowa znacznie lepiej poradzi sobie nawet z kilkumiesięcznym kryzysem niż małe, lokalne marki. Nieduże podmioty wyszły poza dotychczasowe ramy produkcji. Część z nich zaczęło szyć maseczki wielorazowego użytku. Można je było nabyć za symboliczną złotówkę, a nawet zupełnie za darmo.

Jak zmienią się gusta klientów? Już teraz spora część Amerykanów deklaruje, że planuje kupować mniej ubrań i kosmetyków. Z kolei europejscy konsumenci podkreślają, że w dobie kryzysu chętniej wybierają ubrania ponadczasowe. Branża modowa musi się nastawić na maksymalną elastyczność i otwartość na różne scenariusze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj